czwartek, 5 czerwca 2025

Być mamą to nie znaczy zawsze to samo...

 

Stos książek o macieżyństwie na stole obok płatki róż i maków.

Ten post miał się ukazać w Dzień Matki, a już jest po Dniu Dziecka. Jak zwykle jestem spóźniona, ale nie będę się tym przejmować. W końcu mamą się jest nie tylko od święta, o tym na pewno każda mama wie.

Sama nie mam dzieci i nie planuję ich mieć. Stwierdzam, że nie podołałabym w tej roli i taką właśnie świadomą decyzję podjęłam. Podziwiam i szanuję wszystkie mamy, pracowałam trochę z dziećmi, mam też dużo młodsze rodzeństwo i wiem, że macierzyństwo wymaga wielu poświęceń. 

Nie ma jednego idealnego sposobu, jak wychować swoje dzieci. Nie ma też idealnych matek. Każda popełnia błędy, jesteśmy tylko ludźmi, nie każda doskonale czuje się w tej roli. Relacje między dziećmi i matkami też są różne i często wymagają pracy. Wiele mam potrzebuje pomocy, a nie potrafi o nią poprosić. Dziś chcę przedstawić kilka książek i filmów o różnym, często właśnie nieidealnym macierzyństwie. Nie dlatego, żeby matki krytykować, ale żeby zobaczyć w nich człowieka. 

Książka Anna Barczyk-Mews "Pamiętniki mojej mamy" na stole, obok płatki róży i maków. Na okładce dziewczyna stojąca tyłem z plecakiem.

Anna Barczyk-Mews "Pamiętniki mojej mamy"

"Pamiętniki mojej mamy" to prequel ,,Alter ego". Autorka zaznacza, że książki można czytać w dowolnej kolejności.

Wydarzenia dziejące się w teraźniejszości (2022 r.) ciężko mi było zrozumieć. Przypominało to jakieś mafijne porachunki i z całą pewnością stanowiło kontynuację ,,Alter ego". Na szczęście były to tylko wstawki. Cała główna historia jest bowiem pamiętnikiem czytanym przez Ludomiłę podczas czekania na ukochanego, który wyrusza na jakąś niebezpieczną misję. Wspomnienia z 1981 r. spisane są przez młodą wtedy Gabrielę, czyli jej matkę. Cała historia jest bardzo lekką obyczajówką, napisaną prostym językiem, dzięki czemu bardzo szybko się ją czyta. Ma w sobie taką sielankowość, trochę humoru, przyjemne dialogi, charakterystycznych bohaterów. Jest to książka, przy której można odpocząć po ciężkim dniu. Jednocześnie też porusza trochę trudniejszych tematów, potrafi w pewnych momentach wzruszyć i zasmucić. Główny wątek wydaje się błahy. Bohaterka zakochana jest po uszy w mężczyźnie jej zdaniem idealnym. Jest bardzo naiwna i dopiero pewne wydarzenia pokazują jej, gdzie popełniła błąd. Jednocześnie w jej życiu pojawia się swojski wiejski chłopak, by skraść jej serce. Autorka zdradziła od razu zakończenie tej książki. Dobrze wiemy, kogo nasza ,,Ryś" wybierze. Myślę, że to był dobry zabieg, bo i tak jest to po prostu bardzo do przewidzenia. Zamysł był bardziej by zaskoczyć nas tym, co działo się po drodze. To się nawet udało i książka nie wydaje się już taka przewidywalna w ogólnym rozrachunku. Jedyne co nie do końca podobało mi się w powieści to średnio oddany klimat tamtych czasów. Wyczuwałam trochę za dużo współczesności. Możliwe, że był to specjalny zabieg, by poruszyć niektóre wątki, jednak nie do końca do mnie przemawiał. Mimo to książka jest po prostu przyjemna do czytania. Podobały mi się dialogi między Gabrielą i Zenem. Ich nieustanne przekomarzania się i sposób, w jaki okazywali sobie uczucia. Można nawet doszukać się w książce trochę porad jak budować szczęście w związku, czego jak już sugeruje nam podtytuł, nie należy odkładać na potem. Książka z Klubu Recenzenta serwisu nakanapie.pl.

 

Książka Anna Krzyczkowska "Niczemu winne" na stole, obok płaki róż i maków. Na okładce mały smutny chłopiec i pluszowy miś

Anna Krzyczkowska "Niczemu winne"

Laura straciła dziecko, nim dane jej było nacieszyć się macierzyństwem, którego tak bardzo pragnęła. Ma piękny dom, dobrą pracę, uwielbiającego ją męża. Wiedzie zdrowe, świadome życie. Jednak w tym wszystkim brakuje jej szczęścia, czuje pustkę, którą mogłaby wypełnić tylko maleńka istota.

Jej siostra, dla której zawsze ważniejsze były imprezy i przygody na jedną noc otrzymała to błogosławieństwo, którego pragnie Laura. Życie nie jest sprawiedliwe. Głowna bohaterka wie o tym, bo już w młodszych latach musiała przeżyć okropieństwo, które odcisnęło na niej piętno.

Książka jest pełna bólu i smutku. Naprawdę piękny język książki pozwolił mi się w nią wciągnąć i coraz lepiej odczuwać zmagania bohaterki, mimo iż nigdy dziecka nie pragnęłam.

Lekki, a zarazem poetycki styl to piękne połączenie sprawiające, że książka nie jest banalną lekturą, a jednocześnie płynie się przez nią z niezwykłą lekkością.

Bolało mnie, ile niesprawiedliwości dotknęło Laurę. W książce pojawiali się źli ludzie, ale los potrafił być równie okropny. W pewnym momencie domyśliłam się najważniejszej w książce rzeczy. Trochę za dużo było podpowiedzi, przez co zabrakło porządnego elementu zaskoczenia, który mógłby tutaj być.

Mimo tego książka jest moim zdaniem piękna i pewnie jeszcze kiedyś zechcę do niej wrócić, mimo iż kilkukrotnie złamała mi serce.

Książka Ewa Bauer "Ucieczka przed życiem" na stole obok płatki róż i maków. Na okładce dziew dzieczyny, twarz jednej z nich zakrywają włosy.

 

Ewa Bauer "Ucieczka przed życiem"

Rodzice kochający swoje dzieci, chcą zawsze dla nich jak najlepiej. Szczęście dziecka staje się najważniejsze. Niestety czasem wyobrażają sobie to szczęście zupełnie inaczej, niż zapragnie tego ich pociecha. Zamiast motywować, by spełniała ona własne marzenia, narzucają ambicje, którym sami nie mogli sprostać. Tego właśnie doświadcza mała bohaterka książki ,,Ucieczka przed życiem".

Mama Cecylii jest kobietą sukcesu. Wszyscy są jej posłuszni, zarówno współpracownicy, mąż jak i chcąc nie chcąc córka. Tej ostatniej narzucone zostaje dobre wychowanie i opanowanie niezbędnych zdaniem oczywiście matki umiejętności. Cecylia jest grzecznym dzieckiem, starającym się za wszelką cenę sprostać oczekiwaniom. Niestety nie wychodzi jej to zbyt dobrze. W szkole jest wyśmiewana i stopniowo coraz bardziej zamyka się w sobie. Jedynym pocieszeniem byłaby zawsze radosna i pewna siebie przyjaciółka. Niestety mama Cecylii nie życzy sobie, by jej dobrze postawiona córeczka zadawała się z dzieckiem zwykłej sprzątaczki.

Książka porusza bardzo ważny temat. Choć mama bohaterki może wydawać się postacią przerysowaną, niestety spotykałam z takim sposobem wychowania w realnym życiu i ciężko wytłumaczyć wszystko wiedzącym rodzicielkom, że robią dziecku ogromną krzywdę. Książka bardzo dobrze ukazuje, do jakiego stanu rodzic potrafi doprowadzić dorastającą córkę. Czytałam z bólem serca, ale także z nadzieją mocno kibicując dziewczynce i jej koleżance, której problemy również zostają poruszane w książce.

Ciekawym dodatkiem są opowiedziane przez babcie historie o pewniej żydowskiej dziewczynie. Owiana tajemnicą historia zostaje rozwiązana i niesie ze sobą znaczące dla tej historii przesłanie. Jednak chętnie przeczytałabym bardziej szczegółowe rozwinięcie tej opowieści.

Podobała mi się przedstawiona tutaj perspektywa dziecka jak i później dorastającej nastolatki. Postać matki również została ciekawie nakreślona. Cała powieść daje nadzieję, pozwala spojrzeć na ludzi z różnej perspektywy.

Książka Paula Er "Wysłuchaj mnie" na stole, obok płatki róży i maków. Na okładce pagórki i wieża we mgle.

 

Paula Er "Wysłuchaj mnie"

Aneta z radością wyczekuje przyjścia na świat swojego drugiego dziecka. Ma kochającego męża, opiekuńczą mamę, obok której ma teraz zamieszkać. Jej życie wydaje się układać idealnie. Jednak kiedy rodzi się jej słodka córeczka, bohaterka nie potrafi obdarzyć ją taka samą miłością jak syna. Zmęczenie daje się coraz bardziej we znaki. Babcia za bardzo wtrąca się w wychowanie swoich wnucząt, mąż znów znika z domu. Jednak Aneta wie, że jest wspaniałą matką, która zawsze radziła sobie ze wszystkim i nie ma zamiaru się poddawać ani prosić o pomoc. 

Bardzo ciężko czytało mi się tę książkę i to nie dlatego że była zła. Wręcz przeciwnie uważam, że to dobra i ważna książka. Jednak przepełniona przytłaczającymi emocjami. Osoby z depresją, matki biorące na siebie więcej niż potrafią udźwignąć — myślę, że odnajdą w tej książce siebie. Innym — mam nadzieję — pozwoli trochę zrozumieć.

Fabuła nie jest zbytnio skomplikowana, a całość napisana jest lekkim językiem. Oprócz zmagań z depresją głównej bohaterki poznajemy sekrety jej rodziny. Tę część była interesująca, choć nie tak mocno zaskakująca i przejmująca. Jednak emocje głównej bohaterki są opisane bardzo dobrze, wręcz odczuwalnie. Z każdej kolejnej strony wypływał do mnie smutek często pomieszany ze złością, czułam bezsilność bohaterki i mocno jej współczułam.

Tematyka bardzo ważna. Może dużo się mówi o depresji, lecz ciągle jest ona niezrozumiała dla tych, którzy tego nie doświadczyli. Często kojarzy się z użalaniem się nad sobą i lenistwem.

Szczególnie depresja poporodowa jest często trudna do pojęcia. Potrafi dotknąć naprawdę wspaniałą matkę, która dla swojego dziecka zrobiłaby wszystko, gdyby tylko miała na to siłę.

Książka pozwala spojrzeć na świat oczami chorej. A tym którzy ją rozumieją z własnego doświadczenia, śle iskierkę nadziei.

Myślę, że jest to również dobra pozycja dla każdej matki, która zawsze daje z siebie ponad siły. Wiele kobiet ciągle pragnie udowadniać światu, że chce i potrafi być idealną żoną, matka, córką, panią domu. Łącząc karierę z opieką nad całym domem, nie pozwalają sobie na chwilę dla siebie. Aż zauważą w końcu, że wszystko, co do tej pory uważały za całe szczęście w ich życiu, powoli zaczyna je przytłaczać.

 

Oczywiście mam też dla Was kilka filmów. Skoro jednak część książek była trochę przytłaczająca, pokażę Wam, że o macierzyństwie można opowiadać w zabawny sposób. Nawet jeśli nadal są to trudne tematy. 

 

Plakaty filmów Mamma Mia (2008) i Mamma Mia! Here We Go Again (2018)

 

Mamma Mia (2008) i Mamma Mia! Here We Go Again (2018)

Ten film to głównie piosenki ABBY, które tworzą piękną całość, ale to także lekka przyjemna komedia pokazująca, że mama też była młoda i mogła wieść szalone życie. Mająca niedługo wyjść za mąż Sophie czyta pamiętnik swojej mamy, by dowiedzieć się, kto jest jej ojcem. Dowiaduje się o trzech romansach w podobnym czasie. Postanawia wszystkich potencjalnych ojców zaprosić na swój ślub, by rozpoznać tego prawdziwego. Mamma Mia co z tego wyniknie?

Druga część również spodoba się fanom ABBY. Większość filmu jest rozśpiewana. Po śmierci Donny Sophie zachodzi w ciążę. Wspomina swoją mamę i poznaje szczegóły jej młodości, trudności, z jakimi musiała się zmierzyć w młodym wieku. Może klimat pierwszej części bardziej mi się podobał, ale i tę przyjemnie się oglądało. 

Te filmy podobnie jak "Pamiętniki mojej mamy" pięknie obrazują, że każda mama była kiedyś młoda, mogła zakochiwać się i popełniać błędy.  

 

Plakat filmu Juno. Komedia o dorastaniu i wypadkach po drodze. Na plakacie główna bohaterka w ciąży i jej chłopak w stroju do biegania.

Juno (2007)

Dla 16-latki ciąża może okazać się katastrofą. Kiedy nieprzemyślane pójście do łóżka ze swoim przyjacielem przyniosło swoje skutki, Juno myśli, jak poradzić sobie z całą tą sytuacją. Nie widzi się w roli matki, pozostaje więc aborcja albo adopcja. Obie opcje jednak nie są wcale takie łatwe.

Film bardzo lekki, sympatyczny. Juno ma swój charakterek i mimo dość lekkiego podejścia do życia przeżywa całą sytuację i próbuje sobie z nią poradzić. Podobał mi się ten humorystyczny, niepouczający styl filmu, zabawne teksty głównej bohaterki. 

Kolejny film o matczynych błędach młodości, ale także ukazanie, że instynkt macierzyński nie pojawia się u każdej matki od razu po zajściu w ciążę. 

 

 

Plakaty filmów Za duży na bajki (2022) i Za duży na bajki 2 (2024)

Za duży na bajki (2022) i Za duży na bajki 2 (2024)

Zmagający się z uzależnieniem od gier i otyłością, rozpieszczony przez mamę nastolatek, zostaje na jakiś czas pod opieką szalonej ciotki, która postanawia zmienić jego życie. Lekka komedia familijna, zabawne fragmenty, opowieść o przyjaźni i pierwszych miłościach o szukaniu priorytetów w życiu. Jednak ma także drugie dno. Przez swoją osobistą sytuację oglądałam tę komedyjkę ze łzami w oczach. Nie chce jednak tu za dużo zdradzać. Serdecznie polecam.

W drugiej części nasz bohater wyrusza ze swoim przyjacielem na wielką wyprawę w poszukiwaniu swojego ojca. Jego nadopiekuńcza mama rezygnuje z zamierzonego odpoczynku i biegnie za nim. Może tym razem nie matka, tylko ojciec wysuwa się tu na pierwszy plan, ale matczyna miłość nadal odgrywa tu znaczącą rolę. Znów mamy lekką komedię familijną z głębszym dnem. Film pięknie obrazuje jak ważna jest komunikacja, oraz że pozory często mylą. 

 

Plakat filmu Powrót do mamy (2016). Główna bohaterka i jej matka siedzą na kanapie. Młodsza ze zmartwioną miną ściska torebkę, obok stoi walizka. Starsza uśmiechnięta trzyma filiżankę

Powrót do mamy (2016)

Dzieckiem swojej mamy jest się zawsze. Kiedy 40-letnia Stéphanie traci źródło utrzymania, pozostaje jej tylko wrócić do rodzinnego domu. Jej mama natomiast po śmierci męża próbuje ułożyć sobie życie na nowo. Wzajemnie, choć niezamierzenie psują sobie realizację własnych planów. Film ma potencjał na całkiem dobrą komedię, ale wypadł raczej przeciętnie. 

Są jednak plusy. Niektóre momenty bardzo życiowe, niektóre zabawne. Pokazuje, że mama w każdym wieku ma swoje życie, potrzeby i marzenia; oraz obrazuje, jak ważna jest komunikacja i szczerość przede wszystkim w rodzinie.

 

Plakat anime Anime Do You Love Your Mom and Her Two-Hit Multi-Target Attacks? (2019)

 

Anime Do You Love Your Mom and Her Two-Hit Multi-Target Attacks? (2019) /

Tsuujou Kougeki ga Zentai Kougeki de Ni-kai Kougeki no Okaasan wa Suki Desu ka?

Przeniesienie się bohatera do gry to bardzo popularny motyw w anime. Każdy nastolatek kochający RPG z pewnością marzy o takiej przygodzie. Masato ma niestety pecha i trafia tam razem ze swoją nadopiekuńczą mamą. Brzmi jak dobra komedia. Muszę Was jednak ostrzec, że będzie tu sporo nieco wręcz żenujących żartów. Mamusia nie raz pozbędzie się ciuchów, a do swojego syneczka zawsze będzie mówić pieszczotliwie. Jeśli to zniesiecie albo właśnie taki typ humoru wam odpowiada, anime ma też sporo plusów. Między przygodami, walkami, gdzie mamusia zgarnia całą sławę, dostaniemy obrazy różnych typów rodzicielek. Patrząc na inne mamy, nagle przesłodzona Mamako wydaje się jednak matką idealną. Przedstawione są ważne problemy w macierzyństwie i bardzo poważne konflikty z dziećmi, ale wszystko w lekko głupkowatym humorze.


1. Jakie jeszcze tytuły z mamami w roli głównej znacie?

2. Wszytkie mamy czytające mojego bloga zgłosić się, chcę Wam złożyć spóźnione życzenia :). 

 

 
Motyw mamy nieidealnej pojawia się również w "Sekście" i jest kontynuowany w "Szeptymie". Powiem więcej, w drugiej części relacja Wiktorii ze swoją mamą odgrywa znaczącą rolę. Jeśli ktoś jest zainteresowany, obie książki są nadal dostępne w wersji papierowej. 

Seksta

Jeśli jesteś zainteresowany wersją papierową napisz do mnie na [email protected]

nakanapie

OSZAR »